Dawno nie było nic o muzyce, ale też dlatego, że muszę
szczerze przyznać, że ostatnio w głośnikach więcej panów. Ale żeby nie było, że
pań wcale, to dziś sobie posłuchamy troszkę inaczej. Różnorodnie.
Oto 6 piosenek, które w ostatnich miesiącach zdobyły moje serce
i moją głowę.
Na pierwszy ogień, najnowsze znalezisko – Sharon von Etten i
jedna z krążących po sieci wersji jej utworu Give out/Serpents. Muszę przyznać,
iż mam z Sharon problem, bo co jakiś czas jej nazwisko wyskakuje mi gdzieś-skądś i to nie jest pierwsza jej piosenka, której słucham, ba! przesłuchałam nawet
całą płytę i… nic. Ciągle mi czegoś brakowało. Aż kilka dni temu trafiłam na
wykonanie poniżej i zostałam kupiona całkowicie.
Sharon van Etten Serpents demo
Płytę Tu Fawning przesłuchuję od prawie roku i ciągle mi się
gdzieś gubi, ciągle słyszę ją jakoś pomiędzy i w tle i nie oddaje jej pełnego
skupienia na jakie zasługuję. I choć zazwyczaj, gdy płyta spędza u mnie tyle
czasu i słucham jej, a nie znam, to decyduję się by sobie odpuścić – w przypadku Tu Fawning nie przestaję
wierzyć, że kiedyś zaskoczy. Wierzę, ze nadejdzie taki moment, że moje przypuszczenia
okażą się słuszne i stanie się płytą Ważną. Zwłaszcza, że choćby ten kawałek
nie pozostawia wątpliwości, że jest na co zwrócić uwagę:
Tu Fawning - Bones
„Try to be” Blue Hawaii zachwyciła mnie od razu. Jest w niej
delikatność i swoboda, słuchanie jej wprawia mnie w taki nastrój jakbym unosiła
się trochę nad ziemię. Idealna na chwilę przerwy i na oddech.
Blue Hawaii - Try to be
Pozostając w klimacie przerwy i spokojnego kołysania czas na
piosenkę o miłości, a jakże! Rainy Milo leniwe wyśpiewuje swoje wyznanie gdy my
dopijamy poranną kawę i zawieszamy się na chwilę na widoku za oknem…
Rainy Milo - Rats
No cóż, nie byłabym sobą gdyby nie zrobiło się teraz trochę
smutniej. Piosenkę „Waiting” znam skądś za nic jednak nie mogę sobie
przypomnieć skąd. Reklama? Serial? Film?
W każdym razie, jest absolutnie piękna. To jedna z takich
piosenek, które nie mogą po prostu lecieć w tle: pełen emocji głos Alice od
razu skupia uwagę. I zatrzymuje nas na chwilę smutku.
Alice Boman - Waiting
Na koniec małe oszustwo – będzie fajna babka z fajnym
babkiem czyli duet. Ale się nie mogłam oprzeć. Piosenka jest uzależniająca
Że Caitlin Moran jest fajna, wspominałam już w tym poście. Teraz mogę jedynie
potwierdzić, iż pozostaje fajna :)
Ostatnio opublikowała na łamach The Times list, skierowany
do swojej nastoletniej córki. List ten pisany jest z perspektywy nieżywej
Caitlin – Moran, stwierdziła że zważywszy na ilość spalanych przez nią
papierosów lepiej przygotuje tego typu wiadomość dla córki, w razie gdyby miało
jej niespodziewanie zabraknąć na tym świcie.
Oryginalny tekst można przeczytać tu. A jak ktoś woli po polsku – poniżej przygotowane przeze mnie
tłumaczenie:
Kochana Lizzie!
Cześć, tu Mama. Umarłam. Wybacz. Mam nadzieję, że pogrzeb był udany
– czy tatuś puścił „Don’t stop me now” Queen gdy moja trumna znikała w
krematoryjnym piecu? Mam nadzieję, że wszyscy zastosowali się do moich
wskazówek: śpiewali i improwizowali grę na niewidzialnych gitarach. I że
założyli wąsy a la Freddie Mercury – wszystko zgodnie z tym, co
zarządziłamw dokumencie „Plan mojego
pogrzebu”, który wisi na lodówce od 2008 roku, kiedy to cierpiałam z powodu
nieprawdopodobnego, wywołującego ataki użalania się nad sobą, przeziębienia.
Ok, oto kilka rzeczy, których nauczyłam się po drodze, a które
mogąci się przydać w nadchodzących
latach. To nie jest wyczerpująca i skończona lista, ale myślę, że na początek
wystarczy. Ponadto, zostawiłam się mnóstwo pieniędzy z ubezpieczenia na życie –
więc nie krępuj się, zaszalej na eBayu i pokupuj sobie te wszystkie skuienki
vintage, które tak lubisz. Zawsze pięknie w nich wyglądałaś. Zawsze pięknie
wyglądałaś.
Najważniejsze: staraj się być miła. Już jesteś – tak urocza, że
pękam z dumy, kochanie – więc po prostu chciałabym żebyś trzymała się tego i
nigdy nie poddawała. Podkręcaj tę życzliwość w sobie, kiedy tylko możesz.
Postanów sobie, że będziesz lśnić, wytrwale i nieprzerwanie, jak ciepła lampa stojącą
w kącie pokoju, a ludzie będą zbliżali się do ciebie, aby poczuć szczęście i
wyraźniej odczytywać różne rzeczy. Będziesz jasnością i stałością w świecie pełnym
ciemności i zmiany i to uchroni cię od leków i niepokojów, a także innych nie
do końca satysfakcjonujących rzeczy, takich jak „bycie cool” czy „osiągnięcie
większego sukcesu niż inni” czy „bycie super-szczupłą”.
Po drugie, zawsze pamiętaj: 9 na 10 razy, kiedy wydaje ci się, ze
przeżywasz tragiczne załamanie nerwowe – po prostu potrzebujesz kubka herbaty i
ciasteczek. To niesamowite, jak wiele razy przytrafi ci się pomylić te dwie
rzeczy. Koniecznie zaopatrz się w puszkę pełną ciastek.
Trzecie – zawsze podnoś dżdżownice z chodnika i przenoś je na
trawę. Mają zły dzień, a przecież ich istnienie jest takie przydatne dla… ziemi
czy coś (zapytaj taty, nie orientuję się do końca w tych sprawach).
Po czwarte: wybieraj przyjaciół na podstawie tego, że czujesz się
przy nich sobą, że łatwo się z nimi żartuje i że kiedy jesteś z nimi,
czujeszsię jak gwiazda, nawet jeśli
jesteś ubrana w zwykły t-shirt. Nigdy nie kochaj kogoś, dla kogo musisz coś w
sobie poprawiać – albo kogoś, kto sprawia, że tak się czujesz. Wokół są chłopcy,
którzy szukają błyszczących dziewczyn. Będą stali przy tobie i szeptali ci do
ucha rzeczy, które tylko ty usłyszysz, a które powolutku wsysają całą radość z
twojego serca. Książki o wampirach są prawdziwe, kochanie. Przebij ich serca
kołkiem i uciekaj ile sił w nogach.
Żyj w zgodzie ze swoim ciałem. Jak długo jest zdrowe, nie myśl o
nim jako o problemie czy porażce. Od czasu do czasu pogłaszcz czule swoje nogi
i podziękuj im, za to, że są w stanie biegać. Połóż ręce na brzuchu i ciesz się
tym, jaki jest miękki i ciepły – poczuj cudowność świata, który się w nim
porusza, fenomenalny cielesny mechanizm, tak samo jak ja go czułam, kiedy byłaś
w moim brzuchu i śniłam o tobie każdej nocy.
Za każdym razem, gdy nie masz pomysłu co powiedzieć, zadawaj
ludziom pytania. Nawet jeśli znalazłaś się obok mężczyzny, który kolekcjonuje
śruby i śrubokręty z dawnych lat – prawdopodobnie nigdy więcej nie będziesz
miała okazji dowiedzieć się tak wiele o śrubach i śrubokrętach, a nigdy nie
wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać.
To prowadzi nas od następnego punktu: życie dzieli się na
NIESAMOWICIE PRZYJEMNE CZASY oraz KOSZMARNE DOŚWIADCZENIA, KTÓRE W PRZYSZŁOŚCI
ZMIENIĄ SIĘ W NIESAMOWITE ANEGDOTKI. Możesz poradzić sobie z każdą, nawet
najbardziej okropną sytuacją, jeśli wyobrazisz sobie siebie w przyszłości, opowiadającą
o tym przyjaciołom, którzy wykrzykują z coraz większym niedowierzaniem „och
nie, co ty mówisz, to nieprawdopodobne!”. Założę się, że nawet Jezus wisząc na
krzyżu myślał sobie „O rany, jak już powstanę za trzy dni i opowiem o wszystkim
apostołom, szczęki im opadną!”
Maleńka, postaraj się obejrzeć tak wiele wschodów I zachodów słońca
jak tylko możesz. Przebiegaj drogi żeby powąchać rozwinięte róże. Nie trać
wiary, że możesz zmienić świat – nawet jeśli to będzie drobna zmiana. Bo każda drobna
zmiana potrzebuje kogoś, kto ją przeprowadzi. Myśl o sobie jako o srebrnej
rakiecie: niech głośna muzyka będzie twoim paliwem, a książki – mapami i
wskazówkami jak dotrzeć do celu. Bądź niespotykanym gospodarzem, kochaj bez
wytchnienia, tańcz w wygodnych butach, każdego dnia rozmawiają o mnie z tatą i
Nancy i nigdy, przenigdy nie zaczynaj palić. Palenie papierosów jest jak
kupienie sobie rozkosznego małego smoka, który w końcu dorasta i spala
doszczętnie całą twoją chatę.
Kocham Cię,
Mama
I co wy na to? Ja najbardziej lubię wskazówkę o byciu
miłym :) Zwłaszcza, że jest to taka sama rada, jaką wiele razu słyszałam od
mojej mamy. I nic się lepiej nie sprawdza, żeby żyć spokojnie i z radością. A
jeszcze na dodatek, wystarczy, że sami jesteśmy dla innych mili… i jakoś tak od
razu nastawienie się zmienia i wszystkich łatwiej się lubi :)
Pisanie tego typu listów jest jednym z moich ulubionych ćwiczeń
psychologicznych. Listy można pisać różne. Tak jak Caitlin – do swoich
najbliższych. Ale też czasem fajnie jest napisać list… do siebie :) Różna może
być tematyka tych listów. Możemy pisać o swoich uczuciach, możemy pisać porady,
możemy pisać z perspektywy przyszłości (jak to zrobiła Caitlin) albo z
perspektywy chwili obecnej.
Przykładem takiego „listu” – skierowanego do samego siebie,
ale z perspektywy lat, jest fenomenalny film stworzony przez Centrum Inicjatyw
Senioralnych w Poznaniu. Kto jeszcze nie widział, niech obejrzy koniecznie! A
kto widział: powtórka nie zaszkodzi, jest piękny.
Pisanie listów pozwala zobaczyć pewne rzeczy w nowym
świetle. Przyjmujemy inną perspektywę patrzenia na życie swoje lub swoich
bliskich. Pomaga też ustalać wartości, dostrzec, co tak naprawdę się dla nas
liczy, albo do czego chcemy dążyć.
Dlatego – czas na was!
Wyobraźcie sobie, że mamy piękny rok 2028. Piętnaście lat
minęło jak mrugnięcie. Siedząc w roku 2028, wspominacie dawne czasy, swoje
dawne smutki i udręki. Napiszcie list do siebie, uwięzionej/uwięzionego w 2013
r. Co byście sobie powiedzieli, jak byście sobie dodali otuchy? Jakie słowa wam
przychodzą na myśl? Porady? Pocieszenia? Pochwały? Zachęty? Co się zmieniło
przez te 15 lat, jacy jesteście teraz?
Sięgnijcie po kartkę i długopis albo otwórzcie nowy plik w
wordzie. I do dzieła :)
Jeszcze a propos Transatlantyku - zagościła z tej okazji w Poznaniu na chwilę Yoko Ono.
Niewiele tak naprawdę wiem o Yoko Ono, poza tym co wszyscy - że John Lennon, że pokój na świecie, że jakaś muzyka, jakaś sztuka.
Z zaciekawieniem więc przyjrzałam się tej sztuce, troszeczkę bardziej, kiedy znalazłam kilka dni temu to:
Yoko wydała nawet książki, zawierające podobne, nieco tajemnicze i poetyckie instrukcje. Niektóre z nich lekko bawią naiwnością i swego rodzaju egzaltacją (np. Write down everything you fear in life. Burn it. Pour herbal oil with a sweet scent on the ashes.). Mimo to, pobudzają wyobraźnię i emocje i potrafię sobie wyobrazić, iż korzystanie z nich moze być rozwijajacym i oczyszczajacym doświadczeniem.
Najbardziej znane pochodzą z książki "Grapefruit" w 1964 roku. Tym, który najczęściej rzucał mi się w oczy, był Snow Piece.
Tym, który mnie urzekł najbardziej - Tunafish Sandwich Piece
W tym roku Yoko Ono wydała drugą część ksiażki - Acorn. Fragmenty obu ksiązek można bez problemu znaleźć przez googla. A jak się Wam spodoba - obie książki dostępne są na Amazonie (a Grapefruit również w Empiku).
Z okazji trwającego właśnie w Poznaniu festiwalu Transatlantyk zapraszam Was
do małej zabawy. Po obejrzeniu każdego z fantastycznych filmów, które znalazły
się w programie, odpowiedzcie sobie na trzy pytania:
1.Czy w filmie występowały przynajmniej dwie bohaterki
płci żeńskiej?
2.Czy kobiety-bohaterki tego filmu rozmawiały ze sobą?
3.Czy rozmawiały o czymś innym niż o mężczyznach?
Te trzy pytania to właśnie Bechdel Test – stworzony trochę dla żartu przez
rysownikczę komiksów Alison Bechdel (rysunek poniżej) - już całkiem sporo czasu temu, bo w 1985
roku. Niestety, wiele lat minęło, a wciąż ogromna liczba filmów nie spełnia
tego testu – zwłaszcza produkcje Hollywoodzkie.
Zróbcie ten test kilku swoim ulubionym filmom, Przejrzyjcie listę obejrzanych
poyzcji na filmwebie – dla mnie samej było szokujące, jak dużo nie daje rady
sprostać nawet drugiej regule i nie pokazuje żadnej sceny, w której bohaterki
rozmawiają między sobą, a nie tylko z mężczyznami.
Oczywiście, to że jakiś film nie spełnia Bechdel test, wcale nie oznacza, iż
jest złym filmem. Ta zasada nie ma nic wspólnego z jakością czy wartością artystyczną.
Pokazuje jedynie, że w kulturze reprezentacja postaci kobiecych jest znacząco
mniejsza, niż męskich – mimo iż, patrząc na statystyki demograficzne, w większości
rejonów świata rzeczywistość wygląda odwrotnie!
Bechdel test pokazuje też, jak bardzo przyzwyczajeni jesteśmy do tego stanu
rzeczy – oglądając filmy, nawet nie zwracamy uwagi czy i ile występuje w nich
kobiecych bohaterek, ani jakie znaczenie mają ich postacie dla toczącej się
historii.
Oczywiście, nie chodzi mi teraz o to, iż każdy film powinien być na siłę
teraz dopasowywany do reguł testu Bechdel w imię jakiejś nadgorliwej
politycznej poprawności. Ale czy naprawdę w tych wszystkich filmach, w których zabrakło
znaczących kobiecych bohaterek, ich jakość popsułaby się, gdyby oddać kobietom
głos? Szczerze wątpię.
Dla zinteresowanych tematem, polecam jeszcze obejrzeć filmik z serii Feminist Frequency (dostępny z polskimi napisami! musicie tylko przeskoczyć do oglądania go na stronie youtube i zmienić język napisów w opcjach), gdzie sprawdzone zostają filmy nominowane do Oscara oraz pokazane również inne zastosowanie testu Bechdel.
Lato pokonało moją produktywność, kiedy mogę to wolę wyjść na słońce niż cokolwiek innego. Tak więc nowe notki połowicznie na razie powstają w mojej głowie, zrobi się chłodniej, będzie wysyp (może).