poniedziałek, 7 października 2013

Listy się piszą

Że Caitlin Moran jest fajna, wspominałam już w tym poście. Teraz mogę jedynie potwierdzić, iż pozostaje fajna :)

Ostatnio opublikowała na łamach The Times list, skierowany do swojej nastoletniej córki. List ten pisany jest z perspektywy nieżywej Caitlin – Moran, stwierdziła że zważywszy na ilość spalanych przez nią papierosów lepiej przygotuje tego typu wiadomość dla córki, w razie gdyby miało jej niespodziewanie zabraknąć na tym świcie.

 
Oryginalny tekst można przeczytać tu. A jak ktoś woli po polsku – poniżej przygotowane przeze mnie tłumaczenie:

Kochana Lizzie! 


Cześć, tu Mama. Umarłam. Wybacz. Mam nadzieję, że pogrzeb był udany – czy tatuś puścił „Don’t stop me now” Queen gdy moja trumna znikała w krematoryjnym piecu? Mam nadzieję, że wszyscy zastosowali się do moich wskazówek: śpiewali i improwizowali grę na niewidzialnych gitarach. I że założyli wąsy a la Freddie Mercury – wszystko zgodnie z tym, co zarządziłam  w dokumencie „Plan mojego pogrzebu”, który wisi na lodówce od 2008 roku, kiedy to cierpiałam z powodu nieprawdopodobnego, wywołującego ataki użalania się nad sobą, przeziębienia.


Ok, oto kilka rzeczy, których nauczyłam się po drodze, a które mogą  ci się przydać w nadchodzących latach. To nie jest wyczerpująca i skończona lista, ale myślę, że na początek wystarczy. Ponadto, zostawiłam się mnóstwo pieniędzy z ubezpieczenia na życie – więc nie krępuj się, zaszalej na eBayu i pokupuj sobie te wszystkie skuienki vintage, które tak lubisz. Zawsze pięknie w nich wyglądałaś. Zawsze pięknie wyglądałaś.


Najważniejsze: staraj się być miła. Już jesteś – tak urocza, że pękam z dumy, kochanie – więc po prostu chciałabym żebyś trzymała się tego i nigdy nie poddawała. Podkręcaj tę życzliwość w sobie, kiedy tylko możesz. Postanów sobie, że będziesz lśnić, wytrwale i nieprzerwanie, jak ciepła lampa stojącą w kącie pokoju, a ludzie będą zbliżali się do ciebie, aby poczuć szczęście i wyraźniej odczytywać różne rzeczy. Będziesz jasnością i stałością w świecie pełnym ciemności i zmiany i to uchroni cię od leków i niepokojów, a także innych nie do końca satysfakcjonujących rzeczy, takich jak „bycie cool” czy „osiągnięcie większego sukcesu niż inni” czy „bycie super-szczupłą”.


Po drugie, zawsze pamiętaj: 9 na 10 razy, kiedy wydaje ci się, ze przeżywasz tragiczne załamanie nerwowe – po prostu potrzebujesz kubka herbaty i ciasteczek. To niesamowite, jak wiele razy przytrafi ci się pomylić te dwie rzeczy. Koniecznie zaopatrz się w puszkę pełną ciastek.


Trzecie – zawsze podnoś dżdżownice z chodnika i przenoś je na trawę. Mają zły dzień, a przecież ich istnienie jest takie przydatne dla… ziemi czy coś (zapytaj taty, nie orientuję się do końca w tych sprawach).


Po czwarte: wybieraj przyjaciół na podstawie tego, że czujesz się przy nich sobą, że łatwo się z nimi żartuje i że kiedy jesteś z nimi, czujesz  się jak gwiazda, nawet jeśli jesteś ubrana w zwykły t-shirt. Nigdy nie kochaj kogoś, dla kogo musisz coś w sobie poprawiać – albo kogoś, kto sprawia, że tak się czujesz. Wokół są chłopcy, którzy szukają błyszczących dziewczyn. Będą stali przy tobie i szeptali ci do ucha rzeczy, które tylko ty usłyszysz, a które powolutku wsysają całą radość z twojego serca. Książki o wampirach są prawdziwe, kochanie. Przebij ich serca kołkiem i uciekaj ile sił w nogach.

Żyj w zgodzie ze swoim ciałem. Jak długo jest zdrowe, nie myśl o nim jako o problemie czy porażce. Od czasu do czasu pogłaszcz czule swoje nogi i podziękuj im, za to, że są w stanie biegać. Połóż ręce na brzuchu i ciesz się tym, jaki jest miękki i ciepły – poczuj cudowność świata, który się w nim porusza, fenomenalny cielesny mechanizm, tak samo jak ja go czułam, kiedy byłaś w moim brzuchu i śniłam o tobie każdej nocy.


Za każdym razem, gdy nie masz pomysłu co powiedzieć, zadawaj ludziom pytania. Nawet jeśli znalazłaś się obok mężczyzny, który kolekcjonuje śruby i śrubokręty z dawnych lat – prawdopodobnie nigdy więcej nie będziesz miała okazji dowiedzieć się tak wiele o śrubach i śrubokrętach, a nigdy nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać. 


To prowadzi nas od następnego punktu: życie dzieli się na NIESAMOWICIE PRZYJEMNE CZASY oraz KOSZMARNE DOŚWIADCZENIA, KTÓRE W PRZYSZŁOŚCI ZMIENIĄ SIĘ W NIESAMOWITE ANEGDOTKI. Możesz poradzić sobie z każdą, nawet najbardziej okropną sytuacją, jeśli wyobrazisz sobie siebie w przyszłości, opowiadającą o tym przyjaciołom, którzy wykrzykują z coraz większym niedowierzaniem „och nie, co ty mówisz, to nieprawdopodobne!”. Założę się, że nawet Jezus wisząc na krzyżu myślał sobie „O rany, jak już powstanę za trzy dni i opowiem o wszystkim apostołom, szczęki im opadną!”


Maleńka, postaraj się obejrzeć tak wiele wschodów I zachodów słońca jak tylko możesz. Przebiegaj drogi żeby powąchać rozwinięte róże. Nie trać wiary, że możesz zmienić świat – nawet jeśli to będzie drobna zmiana. Bo każda drobna zmiana potrzebuje kogoś, kto ją przeprowadzi. Myśl o sobie jako o srebrnej rakiecie: niech głośna muzyka będzie twoim paliwem, a książki – mapami i wskazówkami jak dotrzeć do celu. Bądź niespotykanym gospodarzem, kochaj bez wytchnienia, tańcz w wygodnych butach, każdego dnia rozmawiają o mnie z tatą i Nancy i nigdy, przenigdy nie zaczynaj palić. Palenie papierosów jest jak kupienie sobie rozkosznego małego smoka, który w końcu dorasta i spala doszczętnie całą twoją chatę.


Kocham Cię,


Mama

I co wy na to? Ja najbardziej lubię wskazówkę o byciu miłym :) Zwłaszcza, że jest to taka sama rada, jaką wiele razu słyszałam od mojej mamy. I nic się lepiej nie sprawdza, żeby żyć spokojnie i z radością. A jeszcze na dodatek, wystarczy, że sami jesteśmy dla innych mili… i jakoś tak od razu nastawienie się zmienia i wszystkich łatwiej się lubi :)

Pisanie tego typu listów jest jednym z moich ulubionych ćwiczeń psychologicznych. Listy można pisać różne. Tak jak Caitlin – do swoich najbliższych. Ale też czasem fajnie jest napisać list… do siebie :) Różna może być tematyka tych listów. Możemy pisać o swoich uczuciach, możemy pisać porady, możemy pisać z perspektywy przyszłości (jak to zrobiła Caitlin) albo z perspektywy chwili obecnej.  

Przykładem takiego „listu” – skierowanego do samego siebie, ale z perspektywy lat, jest fenomenalny film stworzony przez Centrum Inicjatyw Senioralnych w Poznaniu. Kto jeszcze nie widział, niech obejrzy koniecznie! A kto widział: powtórka nie zaszkodzi, jest piękny.



Pisanie listów pozwala zobaczyć pewne rzeczy w nowym świetle. Przyjmujemy inną perspektywę patrzenia na życie swoje lub swoich bliskich. Pomaga też ustalać wartości, dostrzec, co tak naprawdę się dla nas liczy, albo do czego chcemy dążyć.

Dlatego – czas na was!

Wyobraźcie sobie, że mamy piękny rok 2028. Piętnaście lat minęło jak mrugnięcie. Siedząc w roku 2028, wspominacie dawne czasy, swoje dawne smutki i udręki. Napiszcie list do siebie, uwięzionej/uwięzionego w 2013 r. Co byście sobie powiedzieli, jak byście sobie dodali otuchy? Jakie słowa wam przychodzą na myśl? Porady? Pocieszenia? Pochwały? Zachęty? Co się zmieniło przez te 15 lat, jacy jesteście teraz? 

Sięgnijcie po kartkę i długopis albo otwórzcie nowy plik w wordzie. I do dzieła :)

Ja też się zabieram za pisanie.

Droga Kasiu,
(cii! co dalej, moja tajemnica)