Ostatnio bardzo wiele czasu zajmuje mi rozkminianie wielkiej tajemnicy: jak
ludzie znajdują miłość?
Zaczęło się od bardzo niewinnego pytania, które każdemu kto przez jakiś czas
żyje sobie sam pojawia się w głowie: "jak by tu kogoś poznać?"
Paplalala |
No a potem lawina ruszyła, pytania mnożą się i końca nie widać.
jak wiedzieć, że poznało się osobę, której można zaufać, z którą można
zbudować jakąś przyszłość? jak to się dzieję, że umawiamy się z osobami, które
wcale nie są dla nas odpowiednie? i robimy to w kółko, nie zrażając się
porażkami? jakie mieć wymagania, jakich nie mieć? jak się zachowywać - grać w
gierki, flirtować, podrywać, czy postawić wszystko na jedną kartę i być sobą po
prostu? jak poznać czy nam zależy, czy to po prostu przedłużająca się samotność
zniekształca nam postrzeganie? wierzyć czy nie wierzyć, że wielka prawdziwa
miłość jest potrzebna do szczęścia? a może spojrzeć na to praktycznie, robić
listy za i przeciw, wybrać kogoś po prostu wystarczająco ok? czy ważniejsze
jest to, jak czujecie się na ekscytującej randce, czy to, że lubicie oglądać te
same seriale? czy jak już się raz spotkało kogoś, z kim jest dobrze, to czy
warto marnować czas i szukać jeszcze dalej? skoro i tak wszystko zależy od
przypadku, to czemu tak łatwo dajemy się nabrać na iluzję przeznaczenia
i drugiej połówki i tego jednego jedynego? czy faktycznie, zgodnie ze statystyką części osób po prostu się nie uda i pozostaną sami? itp.?
i takie tam.
Ogólnie, od prywatnej strony chodzi o to, że zanim pozwolę sobie cokolwiek
poczuć, muszę przeanalizować sytuację na miliony sposobów. Więc ostatnio
analizuję miłość. Bo kiedyś musiało do tego dojść :)
Porysunki |
A że już mi głowa od tego się gotuję, przyda się co nieco zapisać i
uporządkować. No i mamy luty i już są te walentynki, to nawet czasowo temat się
zgadza.
Więc sobie czytam ostatnio, oglądam filmy, uważnie wsłuchuję się w teksty
piosenek, dręczę znajomych pytaniami "a jak to było u was?" i mam
czujki wystawione na jakiekolwiek źródła wiedzy i informacji. Moją uwagę
przykuła więc okładka najnowszego Glamoura, zapowiadająca w środku m.in. Marketing
miÅ‚oÅ›ci – czyli jak znaleźć męża. ZajrzaÅ‚am wiÄ™c zaciekawiona i lekko
podekscytowana, że może wreszcie odkryję sekret jak to się robi.
Piksele |
I cóż? Znalazłam
rady typu:
faceci lubiÄ…: wÅ‚osy do ramion, powiewajÄ…ce sukienki, zadbane paznokcie…
Nie lubiÄ…: krótkich wÅ‚osów, luźnych ubraÅ„…
Hmm.
Serio? takie zasady? Chcesz znaleźć kogoś, kto cię będzie
kochał to wyglądaj tak jak statystyka mówi, że jest
najkorzystniej?
To naprawdę smutne, że piszą takie rzeczy, bo wiem że wiele dziewczyn (i nie
oszukujmy się, ja tu wyjątkiem nie jestem) naprawdę wpada w rozpacz, że
jakakolwiek niestandardowość w ich wyglądzie jest powodem ich nieszczęścia w
miłości. Więc wierzą, że tylko jeśli zmienią fryzurę, schudną, zrobią perfekcyjny makijaż,
ukryjÄ… ciaÅ‚o pod zmyÅ›lnym strojem – tylko wtedy mogÄ… liczyć, ba! Tylko wtedy zasÅ‚ugujÄ…
na jakiekolwiek zainteresowanie i uczucie.
A jak nie to samaÅ› sobie winna.
Jeszcze mi się jedna mądrość z glamoura przypomniała! Pod tym spisem co
mężczyźni nie lubią a co lubią (swoją drogą, i dla nich to lekko obraźliwe),
padła jeszcze sentencja:
„Nie ma brzydkich kobiet, sÄ… tylko leniwe”.
I wszystko jasne.
Więc tak. Glamour zalicza faila, a mi nie pozostaje nic innego, jak szukać i
kminić dalej.
Efekty wkrótce :)
Fajnie sie czyta. Ostatnio tez szukam milosci i sam nie wiem jak to jest z tym wszystkim, ale zawsze kiedy jest szansa na milosc, a nie wychodzi to dopratruje sie winy i w sobie i w drugiej osobie.
OdpowiedzUsuńCo by nie powiedzieć faceci są wzrokowcami i w pierwszej kolejności zawsze zwrócą uwagę na te właśnie wspomniane włosy, paznokcie i figurę. Trochę przykre ale prawdziwe. Nieważne, że jestem delikatna, wrażliwa, kocham kwiaty i zwierzęta, czytuję książki i chadzam do kina - żaden z nich nigdy się tego nie dowie, bo odstraszą go moje patykowate nogi i chłopięca fryzura. Oczywiście nie należy generalizować, bo są chwalebne wyjątki, ale niestety wygrywa statystyka.
OdpowiedzUsuńFranutek Frankee - większość z nas po przeżytej porażce doszukuje się winy w sobie i w eks-partnerze, to naturalny, obronny odruch. Ważne, żeby pozbierać się, otrząsnąć i próbować dalej, do skutku .... czego i sobie życzę ;-)