wtorek, 19 marca 2013

Au Revoir Simone!




Nie jest to najnowszy trend muzyczny, dziewczyny ostatnią płytę wydały w 2009 roku, więc kawałek czasu temu, ale nie mogłam się powstrzymać. Ich album „Still Night, Still Light” mam ostatnio włączony na repeat więc nie mogłabym chyba napisać o nikim innym.


Przerzucając filmiki na youtubie natrafiłam na fragment wywiadu, w którym dziewczyny wyjaśniają skąd nazwa Au Revoir Simone i śmieją się, iż z jej powodu niezliczona ilość razy musiały dementować plotki, że pochodzą z Francji. Cóż, musze przyznać iż sama padłam ofiarą tego domysłu, bo i nazwa, ale i urodą pasują mi na Francuzki :) Tymczasem dziewczyny pochodzą z Nowego Jorku. A skąd nazwa? Otóż jest to nawiązanie do debiutanckiego filmu Tima Burtona „Pee Wee’s Big Adventure”, w którym pojawia się postać Simone – kelnerka, która marzy o wyjeździe do Paryża i kiedy wreszcie jej się to udaje Pee Wee żegna ja tymi jakże adekwatnymi słowami „Au revoir Simone!”. Co do samego filmu – z ciekawości, cóz to za film-inspiracja, podjęłam próbę obejrzenia, ale niestety nie podołałam. Pee Wee jest  kultowym komikiem w Stanach, wiec nie wiem czy wypada mi przyznawać się, iż jego osoba umknęła jakoś mojej wiedzy. Choć byłam nastawiona pozytywnie, tego typu humor mi jednak nie podpasował. Ale wszystkim polecam wielbicielkom zabawek i powrotu do dzieciństwa – chociażby pierwsze minuty filmu, w którym pokazany jest dom, gdzie każdy najzwyklejszy sprzęt ucieszyłby każdego szanującego się pięciolatka a i miliony starszych z pewnością też (sprawdźcie: http://youtu.be/KVdqwD_bcPs). A przede wszystkim – polecam wielbicielkom Sheldona Coopera z „The Big Bang Theory”, bo według mnie podobieństwo zarówno z wyglądu, jak i ekspresji czy wręcz pewnej maniery grania, jest niezaprzeczalne (i nawet internetowe memy przyznają mi rację!). No i Tim Burton, to też nie lada rekomendacja.

Ale dość dygresji, a zwłaszcza dygresji o panach, nie po to tu się spotykamy by o nich opowiadać. Wracając do Au Revoir Simone – to jedna z tych grup, które przywracają wiarę w girlsbandy (na szczęście coraz wiecej ich ostatnio). Czyli zespoły, gdzie tylko dziewczyny rządzą, grają i śpiewają (najlepiej wszystkie naraz) i ogólnie jeszcze wyglądają tak, że wiesz, że mogłyby zostać Twoimi koleżankami. 


Au Revoir Simone śpiewają smutno-wesołe piosenki dla dziewczyn, które tak jak one czasami mają złamane serca, czasami olewają wszystko by napić się za dużo wina i poczuć obezwładniającą beztroskę, a czasami stają twarzą w twarz ze swoimi lękami.

Więc niektóre z tych piosenek, to jakby wezwanie: weż życie w swoje ręce. W tym moja absolutnie ukochana, której tekstem z chęcią ozdobiłabym jakiś biały t-shirt:




A że 2-3 piosenki to czasem mało, by się wsłuchać dobrze w zespół przygotowałam dla Was playlistę na youtubie z bardzo subiektywnym wyborem piosenek Au Revoir Simone.  Już wcześniej kombinowałam, jakby tu Wam najskuteczniej takie playlisty przygotowywać. Myślałam nad Spotify, ale nie każdy korzysta. Na 8tracks nie można niestety w mixie umieścić więcej niż dwóch piosenek tego samego wykonawcy. Więc pozostaje stary nie tak dobry youtube. Dajcie znać czy Wam to pasuje, a może macie jakiś inny pomysł?

A na razie słuchajcie: Au Revoir Simone 


1 komentarz:

  1. "(...) wyglądają tak, że wiesz, że mogłyby zostać Twoimi koleżankami."
    celna uwaga, coś w tym jest :D

    OdpowiedzUsuń