Podczas gdy PJ Harvey już inaczej się buntuje niż
kiedyś, pozostaje jeszcze jej młodsza koleżanka Karen O. z Yeah Yeah Yeahs, któych nowa płyta "Mosquito" pojawiła się wczoraj.
Idealnie z początkiem wiosny, żeby trochę pokrzyczeć, pozłościć się i pochlipać jednocześnie – wybuchowa
mieszanka, prawdziwe girl power. A że niejedyna piosenka na nowym albumie za serce chwyta, to nie będę
się za bardzo pastwić nad graficzna oprawą płyty, którą reprezentuje ten oto
gif (fuj, fuj)
Zwłaszcza, że ta piosenka to mnie wygrała totalnie, na życie całe, więc co tam jakieś okładki:
No i jeszcze wybaczamy to małe brzydactwo, bo kochamy i chwalimy się wszystkim co choć trochę polskie, a Karen O to Karen Orzolek po tatusiu, to krytykować nie będziemy. Zresztą, lepiej nie ryzkować, z taką babką się nie zadziera.
Więc zapraszam do posłuchania sobie mixa złości, miłości,
pożadania, smutku, rozczarawania. Można pokrzyczeć.
No to klik:
No to klik:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz